Jan Sobol – „wiekowy emeryt”
Urodził się 15 maja 1914 roku w Olszowej k/Zakliczyna, obecnie powiat tarnowski, gdzie żył i pracował do 1934 roku, kiedy to wyjechał „za chlebem” i „po znajomości” trafił do Krakowa. Podejmował się różnych dorywczych prac, m.in. woził kamienie zaprzęgiem konnym. Pierwszy adres zamieszkania, jaki pamięta z tego okresu, to liche mieszkanie przy ul. Rękawka na Podgórzu. Od samej młodości miał „smykałkę” do ochrony cudzej własności. Lubił to zajęcie i podchodził do niego poważnie, więc udało mu się zatrudnić w Domu Starców przy ul. Lubicz, i pracował tam przez dwa lata (1936-37). W marcu 1937 roku dostał powołanie do Wojska Polskiego, został wezwany do wstawienia się w dniu 3 kwietnia 1937 roku do odbycia służby wojskowej w 3 Batalionie 26 Pułku Piechoty we Lwowie. Ze względu na „kiepski” stan ówczesnej kolei polskiej spóźnił się do jednostki o trzy dni i swoją służbę wojskową zapoczątkował kilkoma dniami aresztu. Mimo to, po półtorarocznym kursie, ukończył Szkołę Podoficerską i do cywila wyszedł w stopniu kaprala. Powrócił do Krakowa, gdzie z różnym szczęściem podejmował różnych prac zarobkowych. W sierpniu 1939 roku został zmobilizowany do 16 Pułku Piechoty w Tarnowie. We wrześniu 1939 roku żołnierze 16 pp walczyli w składzie 6 Dywizji Piechoty, Grupy Operacyjnej "Bielsko", Armii "Kraków". Już 1 września 1939 roku tarnowski pułk wziął udział w bitwie obronnej pod Pszczyną. Żołnierze tego pułku walczyli w ciągłym odwrocie, wobec groźby otoczenia zostawiając na pastwę wrogów swe miasto, aż do 20 września, kiedy to Pułk skapitulował wraz z 6. Dywizją Piechoty w rejonie Lubaczowa. Było to trzy dni po śmiertelnym ciosie w plecy zadanych Polsce przez sprzymierzonych z Niemcami Rosjan. W kilka dni po kapitulacji, będąc w Przemyślu, Jan Sobol dostał się do niewoli niemieckiej, i jak twierdzi miał szczęście, bo gdyby był w tym czasie trochę bardziej na wschodzie Polski to dostałby się do niewoli radzieckiej, i „niechybnie czekałby go Katyń”. Z przemyśla został przez Niemców przetransportowany do Krakowa, punktem zbornym były budynki przy ul. Kobierzyńskiej, skąd zabierani byli do różnych przymusowych prac, m.in. do budowy zbiorników na wodę na Wawelu, czy budowy drogi z Krakowa w kierunku Warszawy. Późną jesienią 1939 roku uciekł z niewoli, i wkrótce ożenił się. Całą okupację niemiecką pracował w różnych zawodach, ale takich, aby jak najmniej rzucały się w oczy Niemcom. Zaraz po wyzwoleniu, w 1945 roku, wstąpił do Milicji Obywatelskiej. Pierwszym miejscem jego pracy był Posterunek MO przy ul. Gertrudy. Pracował tam przez 1 rok, następnie przez 4 lata w Posterunku MO, tzw. „Białym Domku”, przy ul. Lubicz, a kolejne 4 lata w Posterunku MO w Borku Fałęckim. W 1954 roku zreformowano podział administracyjny Krakowa, który podzielony został na dzielnice. Podjął pracę w największej obszarowo dzielnicy Krakowa, w Komendzie Dzielnicowej MO Kraków – Podgórze przy ul. Zamojskiego, gdzie pełnił służbę na stanowisku kierowcy przez okres 14 lat. Nadmienić należy, że prawo jazdy zdobył jeszcze przed II Wojną Światową, i był uprawniony do kierowania wszystkimi dostępnymi pojazdami, zarówno osobowymi, jaki ciężarowymi i dzięki temu „z otwartymi rękami” został przyjęty do MO. W dniach od 31 lipca do 15 sierpnia 1955 roku, w cieniu dopiero, co oddanego do użytku Pałacu Kultury i Nauki, odbył się w Warszawie V Światowy Festiwal Młodzieży i Studentów. Dla wielu młodych Polaków było to niezapomniane doświadczenie kontaktu z rówieśnikami o innej kulturze i odmiennym stylu życia. Atmosfera festiwalu wyraźnie kontrastowała z narzucanymi w okresie stalinizmu formami dyskusji, spotkań, czy zabawy. W imprezie brały udział grupy młodzieży z całej Polski. Wyjazd na nią był nagrodą za dobrą naukę i wydajną pracę. Oczywiście nie bez znaczenia była postawa polityczna. W nagrodę za nienaganną służbę Jan Sobol został wytypowany i wziął udział w ochronie uczestników tej imprezy, zabezpieczał ruch pieszy i kołowy w Warszawie. W dniu 17 listopada 1966 roku wyróżniony został brązową odznaką „Wzorowy Kierowca”, a ponadto otrzymał wiele innych wyróżnień resortowych. Na emeryturę przeszedł w stopniu sierżanta MO w 1968 roku, po wydarzeniach marcowych. Nie potrafił jednakże próżnować, zatrudniał się w tzw. ochronie mienia, przeważnie w budownictwie. Całkowicie z pracy zawodowej zrezygnował ok. 1980 roku. W 2011 roku w Wojewódzkim Sztabie Wojskowym w Krakowie, za zasługi wojskowe, udział w Kampanii Wrześniowej, otrzymał nominację na stopień podporucznika Wojska Polskiego. W chwili obecnej jest czynnym członkiem Koła SEiRP Kraków – Podgórze. W miarę swoich sił bierze udział w zebraniach, czy spotkaniach, i stara się to robić jak najczęściej, mimo, że do siedziby Koła nie ma blisko. Pomaga mu w tym Prezes Koła Małgorzata Wolnik, która mieszka w niedalekiej odległości od niego i często towarzyszy mu w wielokilometrowej wyprawie tramwajem do Koła, jak i też często odwiedza go w domu zapoznając go z aktualnościami dot. Stowarzyszenia. Nagradzany był Dyplomami Uznania oraz innymi wyróżnieniami. Recepty na długowieczność nie ma, ale przekonany jest, że swój wiek zawdzięcza temu, że ciężko pracował fizycznie, nigdy nie palił papierosów, a alkohol spożywał bardzo rzadko i w małych ilościach. Nawet w czasach okupacji niemieckiej, gdy Niemcy dawali Polakom alkohol, jako deputat za pracę, otrzymany alkohol spieniężał, a pieniądze wydawał „na życie”, tym bardziej, że miał rodzinę na utrzymaniu. Do dzisiaj pamięta wódkę rozdawaną przez Niemców o nazwie „Perła”, która doprowadzała do ślepoty i utraty zdrowia psychicznego. Jest bardzo dumny ze swojej rodzinny, utrzymuje częste kontakty ze swoją jedyną córką i jej rodziną. Doczekał się jednego wnuka i dwóch prawnuczek. Często wychodzi z domu na spacery sam o własnych siłach, co prawda z laską, ale jest ona bardziej jego towarzyszką, niż podporą. Swoją pogodą ducha zaraża optymizmem, nadzieją i spokojem, a uśmiech nie schodzi z jego twarzy.
W przeddzień Jego wielkiego Jubileuszu należałoby Mu życzyć przede wszystkim zachowania dobrego zdrowia, kolejnych 100 lat życia, ponieważ niewielu ludziom dane jest świętować tak piękny Jubileusz, niewielu też los dał możliwość objąć jednym życiem tak wielu wydarzeń przeżytego wieku.
Na podstawie rozmowy spisał
Piotr Styczyński